SUMMA SUMMARUM.
W 2006 roku jednostka OSP Lotyń wyjechała do 37 zdarzeń. Było to:
17 - Pożarów
19 -Miejscowe zagrożenia, w tym 2 wypadki drogowe
1 - Alarm Fałszywy
W śród tych interwencji znalazły się 3 osoby poszkodowanych, którym udzielono pomocy przedmedycznej, niestety 2 zginęła.
Potrącenie pieszego
10 listopada o godzinie 18:15
podczas zbiórki z sekcją MDP selektywnie poinformowani zostaliśmy o zdarzeniu. W
miejscowości Babi Dwór śmiertelnie potrącona została jedna osoba. Mieliśmy udać
się na miejsce i oświetlić teren akcji, aby pomóc policji w zbieraniu materiału
dowodowego. 4 było nas w remizie ( Hudy, Julo, Panda, Młody) przybiegł jeszcze
Dżepetto i Mosiu. Pojechaliśmy alarmowo, rozstawiliśmy lampy uruchomiony został
agregat i czekaliśmy razem z policją na prokuratora. Po zebraniu materiału,
zrobieniu zdjęć i zabraniu ciała wróciliśmy do remizy. Powrót 20:18
Pożar śmieci - ognisko
28 października o 14:51 otrzymaliśmy zgłoszenie iż w miejscowości Babi Dwór palą się śmieci a
ogień zagraża kopcom. Na alarm przybiegło 5 druhów. Po przyjeździe na miejsce
okazało się iż jeden z gospodarzy - sąsiad zgłaszającego zagrożenie, wypala
liście i gałęzie - dużo dymu było. Ognisko to było ok 20 metrów od budynków a od tych zagrożonych
kopców o ponad 50 metrów. Po wyjaśnieniu sprawy z sąsiadami wróciliśmy do
remizy.
Usuwanie kamieni z przejazdu kolejowego
17 października o godzinie 12:55 zawyła syrena. Meldunek brzmiał: kamienie na
przejeździe kolejowym w miejscowości Przybysław. Walduś, Waldi, Kiki, Cziken i
Kluczyk pojechali do zdarzenia. Po dojechaniu na miejsce okazało się iż na
przejeździe kolejowym oraz w bezpośrednim jego sąsiedztwie leże spora ilość
kamieni polnych. Najwyraźniej ktoś albo je tu celowo rozsypał albo wysypały się
komuś z przyczepy. Nasze działania polegały na sprzątnięciu tych kamieni z
przejazdu i drogi. o 13:35 byliśmy już w remizie.
Usuwanie plamy oleju
19 września na trasie Lotyń - Szczecinek tuż za miejscowością usuwaliśmy z drogi
olej silnikowy. samochodzie ciężarowym jadącym do szczecinka pękł element
silnika i cały olej znalazł się na drodze. Duża plama w miejscu pęknięcia oraz
mniejsze na odcinku ok 100 m. Przy pomocy sorbentu niebezpieczeństwo poślizgu
zostało zażegnane. Wyjazd do zdarzenia o 14:25, powrót do remizy 15:45.
Usuwanie gniazda szerszeni
25 sierpnia po godzinie 20 wyjechaliśmy usuwać gniazdo szerszeni.
Było to na ulicy Słonecznej w Lotyniu. Owady zadomowiły się pod konstrukcją
dachu w ganku budynku mieszkalnego. Nie było bezpośredniego dojścia do gniazda
więc użyliśmy trochę środków owadobójczych oraz pianki montażowej. Najpierw
otoczenie ganku zostało spryskane środkiem a następnie pianką wypełniliśmy
miejsce gdzie szerszenie miały swoje wejście.
Pożar budynku w Lotyniu
18 sierpnia około godziny 20:20
zakończyliśmy trening z dziewczynami do zawodów wojewódzkich. Przynosząc sprzęt
do remizy dwie osoby biegły do nas i krzyczały że u nich się pali garaż.
Początkowo myślałem że sobie jaja robią ale jak zauważyłem dym to włączyłem
natychmiast syrenę. Było to naprzeciwko remizy, więc daleko nie trzeba było
jechać. Przybiegł Walduś, Rafał, Dzepetto i zaczęliśmy działania. Rozwinięta
została linia główna, dwie gaśnicze i ogień był gaszony. W międzyczasie
przyjechał Kluczyk, Roman oraz Andrzej, którzy zbudowali linię ze zbiornika
p-poż. Przybiegli też następni druhowie i wielu gapiów. Przyjechały też dwa
zastępy z OSP Okonek. Ogień nie zdążył się nawet rozprzestrzenić. Najwięcej
problemu było ze słomą, która zalegała na strychu tuż nad garażem. Trzeba było
to wszystko wyrzucić na zewnątrz i tu dogasić. Akcja zakończyła się 20 minut po
północy.
Usuwanie gniazda szerszeni
8 sierpnia około godziny 20 wyjechaliśmy do miejscowości Brzozówka, w celu
usunięcia gniazda szerszeni. Zadomowiły się one w stodole pod dachem. Do działań
przystąpili Gonzo i Ogi, którzy ubrani byli w kombinezony ochronne, wyposażeni w
worek, szpadel i gaśnicę. Gniazdo zostało zmrożone i wrzucone do worka. miejsce
po kokonie zostało zabezpieczone tj. pomalowane środkiem owadobójczym.
Tankowanie zbiorników na lotnisku
28 lipca po powrocie stara z pożaru
lasu, pojechaliśmy (Ogi, Hudy, Gonzo, Dżepetto, Ciapek, Cziken) na lotnisko
uzupełnić wodę w zbiornikach. Tankowane były tam samoloty które gasiły las w
Ciosańcu. Tankowaniem zajmowała się OSP Wilcze Laski. Po przyjeździe na lotnisko
wlaliśmy do jednej z beczek całą wodę, którą mieliśmy ale trzeba nam było
jeszcze dowieźć wody. Zatankować samochód z hydrantu na Borkach czy Wilczych
Laskach to ok. 30 minut. Przez radio poinformowałem więc Złotów, że jeden
zbiornik jest pusty a jego pojemność wynosi 20 tys. litrów. Więc nie ma sensu
dowozić starem tylko trzeba tu przysłać CN. Złotów powiedział że tym się zajmie,
a my po uzupełnieniu jednej beczki na lotnisku mamy wracać do Lotynia. O 20:30
byliśmy w remizie.
Pożar zboża w Wojnowie
28 lipca chwilę po godzinie 18 otrzymałem (Hudy) od prezesa telefoniczną informację że w
Wojnowie pali się zboże. Walduś mówił że Złotów otrzymał taką informację i przez
radio słychać że wysyła z lasu tam
jednostki. Telefonicznie skontaktowałem się z CPR i powiedziałem że na miejscu w
Lotyniu mam jeszcze jeden wóz i mogę tam pojechać. Dyspozytor alarmowo kazał
jechać. Już w trakcie jazdy połączyłem się ze Szczecinkiem i powiedziałem, że
nie mam wody na składzie więc jak może to niech mi wysyła jakąś beczkę.
Dojechałem aż do Wojnowa- kolonii i okazało się iż pali się na terenie gminy
Czarne i już tam są jednostki. Przez radio otrzymałem informacje iż mam wracać
powrotem do bazy. Poprosiłem więc Szczecinek aby przekazał tą informację do
Złotowa bo wiedziałem że jadą tu z lasu kolejne wozy. Informacja została
przekazana a my wróciliśmy do remizy.
Pożar zboża w Ciosańcu
28 lipca chwilę po zatankowaniu stara
prezes dostał z CPR ze Złotowa alarmowe wezwanie do pożaru zboża na pniu w miejscowości
Ciosaniec. Natychmiast wyruszyliśmy starem w sile 6 osób (Waluś, Gonzo,
Dżepetto, Ciapek, Młody, Ogi). W głowach kłębiły się myśli, że to musi być
ogromny pożar skoro było widać dym, aż z Lotynia, a odległość wynosi około 20 km.
Po dojechaniu na miejsce poza dużą ilością dymu, można było dostrzec jeszcze
dużą ilość samochodów pożarniczych. Później okazało się, że było ich 24. Okazało
się także, że w większości paliło się zboże. Leśniczy pokierował nas do miejsca
gdzie z działka rozpoczęliśmy gaszenia zboża. Potem pojechaliśmy się zatankować
do jeziora w miejscowości Pniewo. Po zatankowaniu ruszyliśmy powrotem do miejsca
zdarzenia. Po chwilowej awarii motopompy gasiliśmy z działka zboże w miejscu
gdzie było niebezpieczeństwo przedarcia się ognia na drugą stronę rowu. Potem
gasiliśmy zagajnik. W akcji pomagały także 2 samoloty. Po wylaniu 2 beczki
pojechaliśmy się ponownie zatankować. Później zmieniliśmy taktykę, już nie
gasiliśmy z działka, lecz rozwinęliśmy jeden odcinek węża. Kierowca jechał
powoli starem, a my ciągnęliśmy wąż, przez co można było dostać się do miejsc
niedostępnych z działka. Palił się mały zagajnik i z działka były by problemy z
dobrym zgaszeniem ognia. W sumie wylaliśmy 9 zbiorników wody. Po dogaszeniu
około 19:00 wszystkie jednostki otrzymały polecenie powrotu do bazy. W sumie spaliło się około 220 ha
zboża i 30 ha nieużytków rolnych.
Pożar zboża w Drzewicy
Dnia 28.07.2006r siedząc i wyczekując spokojnie w remizie około 13:00 dostrzegliśmy prezesa,
który biegł i kazał włączyć syrenę. Nie zastanawiając się Gonzo to uczynił. Syrenę trzeba
było włączyć ręcznie, bo selektywne coś zaszwankowało. W sile 6 osób ( Waluś, Gonzo, Młody,
Dżepetto, Cziken, Ciapek) pojechaliśmy starem do pożaru zboża w miejscowości Drzewice. Syrena
wyła nadal bo trzeba było jechać dwoma wozami. Po dojechaniu na miejsce rozpoczęliśmy działania
od gaszenia z działka. Gonzo z Dżepettem bardzo dobrze sobie z tym zadaniem radzili. Dodatkowo
pierwszy z nich zamiast zwykłej prądownicy na działko założył turbo. Efekt był wspaniały.
Płynna regulacja wydatku i strumienia wody była bardzo pomocna w gaszeniu ognia. Następnie
dojechał drugi samochód z kolejnymi 6 strażakami - Roman, Borowik, Kluczyk, Reniek, Rafał,
Ogi. Było już łatwiej, ponieważ mieliśmy do dyspozycji tłumice i łopaty, które znajdują się
właśnie na drugim samochodzie. Pomagali nam także miejscowi ludzie. Później dojechały także:
-jeden samochód z Żółtnicy; - ze Szczecinka; - 2 z Okonka. Przybyłe jednostki
dogaszały ogień.
3 osoby pojechały do Lotynia zatankować stara, a reszta została wypatrując i dogaszając
pojawiający się ogień. Po zażegnaniu niebezpieczeństwa wróciliśmy do Lotynia. Wtedy zapadła
decyzja, żeby pojechać jeszcze raz do miejsca zdarzenia i zrosić brzegi nie spalonego zboża.
W sumie spaliło się 2 ha pszenicy ozimej i 3 ha słomy. Po skończeniu około godziny 13:40
powtórnie wróciliśmy do bazy i ledwo zdążyliśmy się zatankować gdy... trzeba było alarmowo jechać do Ciosańca.
Pożar zboża w Drzewicy
26 lipca tuż po godzinie 18 zadysponowani zostaliśmy do pożaru zboża na pniu na trasie
między Drzewicami a Wojnowem. Mieliśmy jechać dwoma samochodami. Pierwszy
pojechał star z ekipą a chwilę później mercedes też z 6 osobami na pokładzie.
Dym było widać już z Lotynia. Mieliśmy małe problemy z dojazdem ale udało się
dotrzeć na miejsce. Pali się w środku pola, żadnej drogi dojazdowej nie widać i
co t zrobić. Wreszcie wjechaliśmy przez podwórko jednego z rolników i po polu do
przodu. Z działka wodą, tłumicami, łopatami i szpadlami gasiliśmy ogień. Do
pomocy przyjechała sekcja z Żółtnicy i dwie sekcje z Okonka. Dwa ciągniki ze
sprzętem do bronowania i talerzowania też pracowały. W sumie spaleniu uległo
lekko ponad 1 ha. Po godzinie byliśmy znowu w remizie.
Pożar traw w Lotyniu
20 lipca około 16:55 wyjechała ekipa w składzie: Walduś, Mosiu, Iwona, Ogi, Hudy, Panda, do pożaru traw na nasypie kolejowym w Lotyniu.
Po przyjeździe na miejsce rozwinęliśmy linię gaśniczą i przystąpiliśmy do
gaszenia. Trzeba było działać szybko, bo palący się teren sąsiadował ze zbożem.
Na szczęście nie było wiatru i ogień rozprzestrzeniał się pomału. Po zgaszeniu
ognia wróciliśmy do remizy.
Pożar traw w Lotyniu
17 lipca o 17:40 otrzymaliśmy zgłoszenie iż przy stacji w Lotyniu widać dym. Do akcji wyruszyli: Walduś, Hudy, Rafał, Panda, Gonzo,
Mosiu. Po przyjeździe na miejsce, zadymienie było dość duże, a paliła się
trawa na odcinku około 100 metrów wzdłuż torów i między nimi. Rozwinęliśmy
linię gaśniczą i od boku zaczęliśmy gasić. Wiedzieliśmy, że w pierwszej
kolejności trzeba zatrzymać ogień aby nie szedł dalej. W tym celu trzeba było
szybko się z prądem wody przemieszczać. Po 10 minutach ogień został
opanowany i przygaszony, jednak skończyła się nam w zbiorniku woda. Pojechaliśmy
więc się zatankować. Po powrocie na miejsce pożaru dogasiliśmy dokładnie
całą powierzchnię pożaru. W sumie spaleniu uległo ok. 30 arów nieużytków.
Tankowanie zbiorników na lotnisku
12 lipca o 10:45 wyjechaliśmy do uzupełnienia wody zbiornikach znajdujących się na lotnisku Borki - Wilcze Laski.
Walduś otrzymał telefonicznie informację ze Złotowa, włączył syrenę, przybiegli
druhowie i pojechaliśmy na lotnisko. Wlaliśmy całą wodę którą mieliśmy na starze
ale to było mało. Pojechaliśmy więc na Borki się zatankować i po przyjeździe
wodę w zbiornikach uzupełnić. O 11:56 wróciliśmy do bazy.
Usuwanie gniazda os w Lotyniu
8 lipca pojechaliśmy na ulicę Pocztową 19 w Lotyniu, celem usunięcia znajdującego
się w budynku gospodarczym gniazda os. Pojechaliśmy starem w składzie: Żydek,
Hudy, Julo, Mosiu, Panda, Iwona. Gniazdo było przy dachu w tylnej części
budynku. Aby je usunąć trzeba było najpierw odgarnąć trochę drewna, które
się tam znajdowało. Następnie na gniazdo nałożony został worek do którego
złapane zostały owady. Po 20 minutach wróciliśmy do remizy.
Pożar obory w Brokęcinie
1 lipca o 12:04 otrzymaliśmy zgłoszenie o pożarze obory w miejscowości Brokęcino. Po przyjeździe na miejsce akcji podaliśmy dwa prądy wody: jeden w natarciu na
oborę, drugi w obronie na przyległą do niej stodołę. Po opanowaniu sytuacji
razem z przybyłymi sekcjami z Okonka i Podgaj przystąpiliśmy do wyrzucania i
dogaszania pozostałej słomy. W akcji gaśniczej poparzony został właściciel,
który w pierwszej fazie pożaru oddzielił w budynku słomę palącą się od
tej która znajdowała się w stodole. O godzinie 13:23 wróciliśmy do
jednostki.
Usuwanie gałęzi
26 czerwca o 20:07 wyjechaliśmy do oczyszczenia drogi Lotyń - Drzewice z leżących na niej
gałęzi. Do akcji pojechali: Roman, Gonzo, Panda, Walduś, Cziken, Rafał.
Do remizy wróciliśmy o 20:07.
Usuwanie gałęzi
26 czerwca o godzinie 14:20 zadysponowani zostaliśmy do usunięcia gałęzi
znajdujących się na drogach z Lotynia do Węgorzewa i z Węgorzewa do Brokęcina.
W tym dniu mocno wiał wiatr, co spowodowało iż na drogę pospadały gałęzie.
Do akcji pojechali: Walduś, Cziken, Panda, Rafał, Ciapek i Mafia. Niektóre gałęzie
wystarczyło tylko ściągnąć na pobocze, kilka innych trzeba było najpierw
przeciąć pilarką. O godzinie 15:34 wróciliśmy do Lotynia.
Pożar cukierni w Okonku
16 czerwca tuż po godzinie 6 rano przyszło zgłoszenie iż w Okonku pali się
cukiernia. Na alarm przybiegli: Hudy, Iwona, Walduś, Rafał, Cziken i Dżepetto.
Po przyjeździe na miejsce akcji, działania prowadziła już sekcja z Okonka. Nie
prowadziliśmy żadnych działań gdyż nie było takiej potrzeby. Pożar powstał
w części kuchennej. Po przybyciu oficera z KP PSP Złotów wróciliśmy do remizy.
Wypadek samochodowy w Lotyniu
28 maja o godzinie 15:42 selektywnie włączona została syrena. Naczelnik telefonicznie otrzymał
informację że jest wypadek samochodowy za Lotyniem w kierunku na Okonek, osoba zakleszczona w
środku. Na alarm przybiegł Żydek, Roman, Iwona, Panda. Pojechaliśmy starem. Za nami dojechało
jeszcze 3 strażaków swoim autem. Pogoda w tym dniu była niezbyt ładna, padało i mocno wiał
wiatr, jednak ważną przyczyną wypadku była też prędkość. Na łuku drogi samochód vw passat
zjechał na lewy pas przekoziołkował, następnie bokiem od strony pasażera uderzył w drzewo,
odwróciło go i przewrócił się na dach. Po przyjeździe na miejsce zdarzenia w pierwszej kolejności
przystąpiliśmy do zabezpieczenia miejsca zdarzenia oraz wydobycia osoby znajdującej się w
samochodzie. Kierowca tego auta uwolniony został przez kierowców, którzy widzieli ten wypadek.
Pasażerka niestety w momencie naszego przyjazdu nie dawała oznak życia. Roman ciął karoserię,
Żydek z Hudym podali prąd piany ciężkiej na wylewające się z przedziurawionego baku paliwo.
Po przyjeździe pogotowia lekarz stwierdził zgon pasażerki auta. Po przyjeździe prokuratora i
pomocy drogowej wróciliśmy do remizy.
Pożar traw w Wojnówku
Wieczorem6 maja około godziny 21 pojechaliśmy starem do pożaru traw do Wojnówka. Paliło
się około 30 arów nieużytków. Przy pomocy wody i tłumic zgasiliśmy ogień i
wróciliśmy do bazy.
Usuwanie pszczół z budynku w Lotyniu
6 maja
selektywnie zadysponowani zostaliśmy do usunięcia pszczół, które zaczęły się
roić w budynku mieszkalnym. Pojechaliśmy tam w składzie 6 osobowym. Po
przyjeździe na miejsce, nie było widać żadnego gniazda. Było ono wykonane w
kawałkach styropianu który leżał na strychu. Po obraniu się w kombinezon
ochronny przystąpiliśmy do usuwania styropianu. po tej operacji sprawdziliśmy
czy gdzieś jeszcze nie ma gniazda i wróciliśmy do remizy.
Pompowanie wody w Lotyniu
22 kwietnia
o godzinie 16: 30 powiadomieni zostaliśmy o zalanej piwnicy w Lotyniu na ulicy
Szczecineckiej. Do akcji wyjechał star, gdyż mercedes w tym czasie był na
wyjeździe. Przed wejściem do piwnicy ustawiona została motopompa szlamowa i
przez ponad godzinę pompowana była woda. o 18 wróciliśmy do remizy.
Wypadek samochodowy w Lotyniu
11 kwietnia tuż po godzinie 11 zadzwonił do naczelnika dyspozytor z CPR w Złotowie
i powiedział że mamy jechać na ulicę Szczecinecką 4 gdyż tam na ulicy jest
rozlany olej i trzeba go posprzątać. Druhowie zostali powiadomieni, przybyli
na alarm i pojechaliśmy. Policja była już na miejscu, jeden pas drogi
zablokowany. Samochód volkswagen transporter wyprzedzał na podwójnej ciągłej
i skrzyżowaniu inne auto i uderzył w prawidłowo skręcający ciągnik
rolniczy Ursus c-360. Na szczęście nikomu nic się nie stało lecz z ciągnika
wyciekł na drogę olej, który mieliśmy usunąć. Po ściągnięciu
uszkodzonego traktora na podwórko gospodarza sorbentem zebraliśmy rozlaną
substancję. Po sprzątnięciu wróciliśmy do remizy.
Pożar lasu w Lubnicy
8 kwietnia o 21:37 zawyła syrena. Jeszcze nie rozeszliśmy się do domów,
siedzieliśmy w remizie i wspominaliśmy cały dzień. Że Babi Dwór już był,
Brzozówka też, Brokęcino no to zostaje... i zaczęła wyć syrena... Lubnica.
Zgłoszenie brzmiało, że palą się trawy przy lesie. Mieliśmy małe kłopoty
z dojazdem gdyż pożar był jakieś 300 metrów od drogi i nie było tam
dojazdu. Mosiu i Roman wzięli radiostacje, tłumice, latarki i szukali dojazdu.
Nie znaleźli go. No to w takiej sytuacji wjechałem na ściernisko, włączyłem
napęd na przód i wio. Podjechałem blisko, tam rozwinęliśmy węże i zaczęliśmy
gasić wodą. Ogień siedział już w lesie. Zgasiliśmy to wszystko co się
paliło i wróciliśmy do remizy.
Pożar stogu w Brokęcinie
8 kwietnia tuż przed 19 znowu wyje syrena. Telefonicznie dowiedziałem się że
pali się stóg w Brokęcinie. Szybko w pełnym składzie jednym wozem wyruszyliśmy
do akcji. Po przyjeździe na miejsce rozwinęliśmy dwie linie gaśnicze i zaczęliśmy
gasić. Właściciel tego stogu najbardziej obawiał się o to iż iskry z pożaru
zniszczą mu nową folię. Tak się nie stało. Przyjechała także samochód
z Okonka. Nie było ładowacza ani żadnej fadromy, więc trzeba było ręcznie
to przerzucać i dogaszać. Tankowaliśmy zbiorniki z hydrantów. Wylaliśmy po
4 beczki i po dwóch godzinach wróciliśmy do remizy.
Pożar traw na Brzozówce
8 kwietnia około godziny 15:10 wyje syrena. Pożar traw w miejscowości Brzozówka.
Zgłasza p. Burzyńska. Przybiegła ekipa i pojechaliśmy. Wiał wiatr więc
ogień się rozprzestrzeniał szybko. Najbardziej zagrożone były budynki
gospodarcze, gdyby wiatr wiał inaczej było by gorąco. Julo wziął króciaka
i TURBO, Walduś pomału jechał i gasiliśmy to. Pozostała część ekipy wzięła
tłumice i gasiła z drugiej strony. Po około godzinie byliśmy znów w
remizie.
Pożar traw w Babim Dworze
8 kwietnia o godzinie 10 zawyła syrena. Palą się trawy w kierunku na
Szczecinek, między Lotyniem a Babim Dworem. Ok. Jedziemy. Dojechaliśmy prawie
do Turowa i nic. Może ktoś się pomylił to trzeba sprawdzić. Jednak nic nie
znaleźliśmy. No to fałszywka. Ktoś sobie jaja robił. Później jednak okazało
się, że nie. Kilku mieszkańców Lotynia wypalało trawy i krzaki lecz gdy usłyszeli
syrenę natychmiast zaczęli to gasić. Jeden z naszych strażaków, który
akurat wracał z miasta widział to. Mówi: "uwijali się jak mrówki,
szpadle się paliły tak szybko gasili.
Pożar śmietnika w Lotyniu
3 kwietnia o godzinie 19:30 dyspozytor włączył nam syrenę. Telefonicznie
dowiedziałem się, że pali się śmietnik na cmentarzu. Pomyślałem sobie no
znowu brudzić tyle węży na tych śmieciach. Ale co tam, trzeba to jedziemy.
Przybiegli druhowie i pojechaliśmy. Przypuszczenia okazały się błędne, gdyż
palił się śmietnik metalowy, jeden z tych które są ustawione na cmentarzu.
Wyciągnęliśmy go na drogę a tam go zalaliśmy wodą. Po 20 minutach od zgłoszenia
byliśmy już w remizie.
Pożar traw w Lotyniu PKP
2 kwietnia tuż przed godziną 20 selektywnie poinformowani zostaliśmy o pożarze
traw przy torach w kierunku na Wilcze Laski. Po dojechaniu na miejsce podzieliliśmy
się na dwie grupy bo paliło się po obu stronach torów. Wodą i tłumicami
ogień został zgaszony. Po godzinie byliśmy w remizie.
Pożar traw i śmieci w Lotyniu
30 marca około godziny 18 pani sołtys Eugenia Brodzicz poinformowała nas iż
za cmentarzem palą się śmieci. Zebraliśmy ludzi i pojechaliśmy tam. Paliła
się trawa, stare opony i inne śmieci. Przystąpiliśmy do gaszenia. Przy użyciu
węży 52 i prądownicy TURBO zgasiliśmy ogień. Po dwóch kwadransach wróciliśmy
do remizy.
Potrącenie pieszego w Lotyniu
11 marca tuż po godzinie 22:30 selektywnie poinformowani zostaliśmy o tym iż
przy barze Miko potrącona została jedna osoba i mamy podjechać i zabezpieczyć
miejsce. Do akcji mercedesem wyjeżdżają:
Hudy, Julo, Waldi, Dżepetto, Ogi, Iwona, Panda. Po przybyciu na miejsce
zdarzenia w pierwszej kolejności Ogi, Waldi i Julo udzielają pomocy
poszkodowanemu leżącemu na ulicy. Później opatrują kierowcę samochodu.
Przyjeżdża policja i pogotowie które przejmuje od nas rannego. My zostajemy,
stawiamy agregat i oświetlamy teren oraz zabezpieczamy ślady. Czekamy na
technika z policji. Około 0:20 wróciliśmy do remizy.
Zalana piwnica na Przybysławiu
10 lutego otrzymaliśmy zgłoszenie o wodzie w piwnicy w miejscowości Przybysław. Po przybyciu na miejsce akcji
stwierdziliśmy iż w piwnicy znajduje się około 15 cm wody.
Najprawdopodobniej na skutek roztopów śniegu i wad instalacji odprowadzającej
wodę deszczową, woda zaczęła zbierać się w piwnicy. Ponieważ nie jest to
jakaś wielka ilość wody (jednak piwnica była duża bo pod całą
powierzchnią domu) to musieliśmy wykonać pogłębienie małe tak aby woda
mogła zostać zassana. Przy pomocy motopompy szlamowej wypompowaliśmy wodę na
pole znajdujące się za budynkami gospodarczymi.
Zalana piwnica w Lotyniu
3 lutego po godzinie 11 otrzymaliśmy informację że w Lotyniu przy ulicy
Szczecineckiej pękła rura i zalana jest cała piwnica. A woda wylewa się na
zewnątrz domu. Po włączeniu syreny na alarm przybiegli: Hudy, Waldi, Julo,
Borowik, Mosiu i Reniek. Pojechaliśmy tam mercedesem. Po przyjeździe ustawiliśmy
motopompę szlamową tuż przy okienku piwnicznym, rozwinęliśmy kilka węży
75 i rozpoczęliśmy pompowanie wody. Po około godzinie można było wejść do
piwnicy i zatamować lejącą się cały czas wodę. W czasie naprawy
uszkodzonej rury ustawiliśmy pompę w pobliżu drogi E11 celem osuszenia podwórka
i wyeliminowania wylewania się wody na ulicę. Później znowu do piwnicy aby
wypompować to co naleciało w czasie naprawy. Akcję zakończyliśmy przed 14.
Poszukiwanie zaginionego
7 stycznia braliśmy udział w poszukiwaniach człowieka w Okonku. Zgłoszenie
otrzymaliśmy jeszcze w piątek tuż po godzinie 23. Po ogłoszeniu alarmu
przybiegło 7 osób: Hudy, Julo, Roman, Waldi, Panda, Mosiu, Cziken. Wzięliśmy
latarki, radiostacje i pojechaliśmy do remizy do Okonka, gdzie był punkt zbiórki.
Przybyła jednostka z Ciosańca, byli już też druhowie z Okonka. Policja i
rodzina zaginionego. Rozpoczęliśmy wspólnie poszukiwania, które trwały do
2:30. zostały przerwane i umówiliśmy się na sobotę rano na godzinę 8. W
sobotę pojechało nas 12 osób: Hudy, Julo, Panda, Żulik, Waldi, Cziken,
Mosiu, Iwona, Bolus, Mafia, Ordon, Dżepetto. Poszukiwania piesze trwały do godziny
12. Nie udało nam się zaginionego znaleźć. Później poszukiwania były
prowadzone przy pomocy samochodów. Zaginionego napotkał na jednej z dróg
poligonu ok. godziny 17 p. Małecki który wracał z łowienia ryb.